Flota śródlądowa

Flota śródlądowa

Navara to cudowny samochód. Gdy ją kupowaliśmy, na każdym kroku słyszeliśmy, że to skarbonka. I tak było. Oklejenie, przeróbki, modyfikacje, poukręcane części, serwisówka i awarie. Ale nie psuje się ten samochód, co nie jeździ. Chociaż i to nie jest prawdą. Włożyliśmy w nią całe serce i sporo pieniędzy. Stała się naszą wizytówką – z daleka rozpoznawalną, jedyną i niepowtarzalną. Na parkingu nigdy nie można było pomylić się, który samochód jest nasz, nawet gdyby stały na nim tylko same Nissany.

 

Kupując Navarę byliśmy rodziną dwuosobową więc faktu dwuosobowego samochodu nam nie przeszkadzał. Tylnych ‘siedzeń’ nigdy nie traktowaliśmy jako miejsc pasażerskich, tylko graciarnię to przewożenia podręcznego szpeju. Wszystko się zmieniło gdy rodzina się powiększyła. Okazało się, że w sumie to trzeba jeździć na dwa samochody – totalnie nie ekonomiczny pomysł. Owszem, można więcej rzeczy zabrać, ale po co? Navara coraz częściej stała niż jeździła. Stała się samochodem zapasowym. I zawsze ta nutka zawahania, czy odpali skoro tyle czasu stała. Wszystko to doprowadziło do podjęcia trudnej decyzji – nasze dziecko musi opuścić dom.

 

Bardzo długo zwlekaliśmy z tą decyzją. Był wewnętrzny żal – przecież to nasze dziecko! Tyle czasu jej poświęciliśmy, takie plany co do niej mieliśmy. Życie nas jednak zweryfikowało. Już nie było tyle czasu i możliwości na jazdę w terenie. Dla mnie, parkowanie i manewrowanie nią w mieście, nigdy nie było przyjemnością. Nigdy nie wiedziałam czy się zmieszczę. Owszem, analogowe czujniki cofania – stalowe zderzaki i hak holowniczy – powodowały, że ryzyko urazu podczas kolizji było mniejsze, ale jednak. Mobilność dostosowana do potrzeb stała się priorytetem. Decyzja zapadła, informacja o chęci sprzedaży poszła w świat.

 

W gruncie rzeczy, długo to nie trwało, aż znalazł się nowy właściciel. Trafiła w dobre ręce i oby służyła jak najdłużej.

 

Przyszła pora na nowe. Mniejsze? Zdecydowanie nie! Inaczej skonstruowane. Oprócz strefy załadunkowej konieczna się stała strefa komfortu. A najlepiej taka, gdzie można wygodnie usiąść, a jak potrzeba to i wyspać się. Pora na vana. Tylko nie seryjnego, naszego, zrobionego pod nas i nasze potrzeby. Nic nie może trwać w próżni – skarbonka musi być.

Brak komentarzy

Pozostaw odpowiedź